Proszę Sądu, ja to wszystko wytłumaczę. To nie było wcale tak,jak mówi on. Bo to wszystko, wiatr wiosenny wtedy zaczął i podwinął mi spódniczkę - właśnie tą.
A i słońce, proszę Sądu, nie bez winy. Przygrzewało z całych sił, tamtego dnia.
No i upał tą bluzeczkę mi rozchylił, a ten chłopak,tak się gapił, że aż strach. A to wszystko, stało się pod starym drzewem, gdy przysiadłam ze zmęczenia, tam na mchu i te ptaki, co mnie usypiały śpiewem, więc nie miałam siły, by odmówić mu! Teraz mówi, że mu skradłam jego serce, lecz to serce, tam pod drzewem, oddał sam. Moje serce, nosi w swojej butonierce, że bez serca jestem, to pretensję ma?
Proszę sądu, ja nie jestem temu winna, że zakochał we mnie się, tamtego dnia. Słońce, wietrzyk, moje nogi i bluzeczka / Boże drogi/, wszystko winne, proszę Sądu lecz nie ja.